niedziela, 10 maja 2015

Prolog

-Ale mamo, źle sie czuje nie chce iść jutro do szkoły. Wszyscy bedą rozmawiać o tym zdjęciu, Lexia tez cały czas znajduje powód żeby sie do mnie przyczepić. Proszę cię nie chce przez to przechodzić, chce tylko poczekać aż ludzi nie sobie nowego tematu do rozmów - powiedziałam jak tylko moja mama zapukała o 6:30 w moje drzwi.
Wchodząc do mojego pokoju usiadła obok mnie - Kochanie ale musisz chodzić do szkoły, niedługo masz egzaminy, wiesz ile nauki będziesz miała do nadrabiania? Nie mozesz przeleżeć reszty swojego życia w łożku, jedząc lody i czytając blogi i opowiadania o tym twoim całym Bieberze. Kochanie wiesz jacy sa ludzie pogadają, pogadają i przestaną. - powiedziała głaskajac mnie po policzku - skarbie musisz iść do szkoły.
- Mamusiu ale ja naprawdę sie boje iść do szkoły - powiedziałam z mina 5 łatki której ktoś zabrał lizaka. Łza stoczyła sie w dół mojego policzka, tak wiem moze trochę dramatyzowalam ale nie byłam przygotowana żeby słyszeć te wszystkie debilne komentarze niedojrzałych chłopaków z mojej klasy. Zreszta znając życie i te "twarde dziewczyny z chapeltown*" wracając ze szkoły zostanę pobita przez 15 z nich, i nie teraz nie przesadzam, sama byłam świadkiem jak 15 dziewczyn pobili jedną dziewczynę tylko za to ze "krzywo" sie na jedna z nich spojrzała.
-Dusisz sie tam prawda? - Moja mama patrzyła sie na mnie ze współczuciem w oczach, i z matczyną troska.
-Mamusiu ja już naprawdę tak nie mogę, jak tylko zaczęłam sie dobrze uczyć i wszystko zaczęło sie układać, życie zawsze postanawia sie kopnąć mnie dupę, czy po prostu raz nie może być dobrze? Co ja takiego jej zrobiłam że ona sie tak mśći? Nic jej nie zrobiłam, nikomu nigdy tak naprawdę nie zrobiłam! Zajmuje sie swoimi sprawami i staram się skupić na szkole wiec dlaczego do kurwy ktoś miał by sie mnie czepiać. Jedyne czego chce to zdać maturę w przyszłym roku, wyprowadzić się jak najdalej od tego miasta, iść na studia psychologiczne i poprostu zapomnieć o tym całym gownie tutaj.
-Wiem kochanie, wiem. Jeszcze tylko rok, dasz radę skarbie - moja mama starała sie mnie uspokoić, przejeżdżając ręka przez moje włosy i delikatnie jeżdżąc po moich plecach, a ja zaczęłam szlochać. Jestem strasznie emocjonalną osobą i to nie moja wina że czasami potrzebuje sie wypłakać, szczególnie teraz kiedy cała szkoła sie ze mnie śmieje a ja czuje sie strasznie upokożona a najgorsze jest to że zrobiła to jedna z moich najlepszych przyjaciółek.
-Dzisiaj nie musisz iść do szkoły, pogadaj z Chelsey może będziesz mogła sobie do niej jechać. Powiedz jej że jeśli nie to nie ma problemu, pamiętaj se ona ma małe dziecko i zostawałaś u niej na noc przez ostatnie trzy dni - powiedziała wstając z mojego łóżka.
- Kocham Cię mamo.
- Ja ciebie też, kocham cię nad życie myszko - pocałowała mnie w policzek i wyszła z mojego pokoju. A ja wróciłam spowrotem do spania...